Kto przyjechał?
Pod koniec kwietnia o numer PESEL wystąpiło w Polsce niemal 1,1 miliona Ukraińców, a ogólną liczbę uchodźców szacuje się na 1,4-1,5 miliona. Osób z zagranicy nie tylko przybywa. Zmienia się także struktura tej populacji.
Przed wybuchem wojny większość z około 1,35 miliona Ukraińców przebywających wówczas w Polsce stanowili aktywni zawodowo mężczyźni. Grupa, która dotarła po 24 lutego 2022 roku to w większości dzieci (47,3 proc. osób zarejestrowanych na potrzeby pozyskania numeru PESEL) oraz kobiety w wieku produkcyjnym (41,96 proc.). Specyficzny skład tej populacji (mężczyźni w wieku produkcyjnym stanowią w niej niespełna 4 procent) ma kluczowy wpływ na potrzeby migrantów i proces ich integracji.
Między integracją a asymilacją
Autorzy raportu podkreślają zasadniczą różnicę pomiędzy polityką integracji, którą zalecają, a asymilacji, przed którą zdecydowanie przestrzegają. Na czym polega różnica? „Polityka integracyjna oznacza podejmowanie przez rząd aktywnych działań na rzecz włączania mniejszości etnicznych w życie społeczne i publiczne (…) przy jednoczesnym wspieraniu tych mniejszości w podtrzymywaniu własnego dziedzictwa kulturowego”.
Celem polityki asymilacyjnej jest z kolei „ograniczenie ekspresji wartości kulturowych imigrantów”. Dlatego też „integracji nie należy mylić z asymilacją, która polega na działaniach zmierzających do całkowitego wchłonięcia grup mniejszościowych do głównego nurtu w taki sposób, żeby te ostatecznie zniknęły”.
W tym pierwszym przypadku imigranci są zobowiązani do przestrzegania praw i wartości demokratycznych oraz podstawowych wartości podzielanych w danym państwie, ale jednocześnie uznaje się ich kulturową odrębność. Polityka asymilacyjna ma charakter przymusowy i prowadzi do wyeliminowania owej odrębności.
Podobieństwa i różnice
Niewielki „dystans kulturowy” dzielący Polaków i Ukraińców powinien sprzyjać udanej integracji. Niesie jednak ze sobą także pewne zagrożenia.
Po pierwsze, wspomniana bliskość może sprawić, że polskie władze uznają wszelkie działania integracyjne za zbędne. Byłoby to jednak powielanie błędów popełnionych na przestrzeni dekad przez państwa zachodnie. Spontaniczna aktywność społeczeństwa obywatelskiego oraz prawa wolnego rynku nie mogą samoistnie wyregulować relacji społeczeństwa większościowego z mniejszościami narodowymi. Niezbędna jest świadoma polityka państwa. A w jej ramach nie tylko wsparcie centralne, ale też bliska współpraca z organizacjami pozarządowymi – mającymi wieloletnie doświadczenie pracy z migrantami oraz znającymi lokalne potrzeby na przykład w zakresie dostępu do edukacji, ochrony zdrowia czy pomocy osobom starszym.
Po drugie, bliskość kulturowa nie może przesłaniać istniejących różnic. Jedną z nich jest podejście do korupcji oraz, szerzej, zasad i regulacji rządzących życiem społecznym, a także tolerancji dla ich łamania, która wśród Ukraińców wydaje się większa. „Wskaźnik Postrzeganej Korupcji (Corruption Perceptions Index, 2021) jest wyższy dla Ukrainy (56/100, 42 miejsce na 180 krajów) niż Polski (32/100, 11 miejsce na 180 krajów)”, czytamy w raporcie. Z kolei Według danych Banku Światowego analizujących „Wskaźniki dobrego rządzenia na świecie” [ang. Worldwide Governance Indicators], gorzej od Ukrainy pod względem walki z korupcją radzi sobie jedynie 23 proc. analizowanych państw. W przypadku Polski jest to 73 procent [dane za rok 2020]. Także ogólny poziom „kulturowej sztywności” jest w Polsce znacznie wyższy, co może prowadzić do „do zaskoczenia [Ukraińców] surowością egzekwowania pewnych praw czy zasad i nieporozumień na tym gruncie”.
Autorzy raportu „Gościnnej Polski” zwracają uwagę także na inne różnice m.in. podejście do równości płciowej i roli kobiet w społeczeństwie. Dane z 2020 roku pokazują, że „Polacy lepiej oceniają równość płciową w edukacji, polityce i na rynku pracy niż Ukraińcy”. Bardziej konserwatywne podejście do ról płciowych może stanowić przeszkodę w aktywizacji zawodowej Ukrainek w Polsce.
Po trzecie, źródłem potencjalnych konfliktów mogą być nie tylko różnice kulturowe, ale także konkurencja o ograniczone zasoby – takie jak miejsca w przedszkolach i żłobkach oraz przygotowanie szkół do potrzeb dzieci uchodźców. Autorzy raportu w części poświęconej edukacji zalecają elastyczność, ponieważ „w obecnym kryzysie nie ma możliwości zagwarantowania edukacji wszystkim uczniom ukraińskim w tej samej formie”.
Oferta edukacyjna musi więc być dostosowana do umiejętności uczniów, ale jednocześnie spełniać podstawowe cele, m.in. poznanie języka polskiego w stopniu umożliwiającym podjęcie nauki w polskim systemie, nawiązanie relacji z polskimi rówieśnikami, a jednocześnie zachowanie tożsamości narodowej.
Pięć „ścieżek” edukacyjnych, które zdaniem autorów należałoby przygotować dla uczniów z Ukrainy w zależności od ich wieku, znajomości polskiego i preferencji rodziców to:
1. nauka w oddziałach przygotowawczych w polskim systemie edukacji;
2. włączenie do regularnych klas w polskim systemie edukacji;
3. kontynuacja edukacji on-line w systemie ukraińskim;
4. kontynuacja edukacji w systemie ukraińskim w formie stacjonarnej w Polsce;
5. stworzenie polsko-ukraińskich szkół i oddziałów międzynarodowych (gdzie realizowany byłby jednocześnie program polski i ukraiński);
Każda z tych form wymaga zabezpieczeń przed możliwymi skutkami negatywnymi, a do proponowanych środków zaradczych należą m.in. pomoc asystentów międzykulturowych, oferta dodatkowych zajęć dla dzieci ukraińskich np. z historii i kultury tego kraju, a także ułatwienie procesu uznawania kwalifikacji nauczycieli ukraińskich w Polsce. Wszystkie te działania wymagają oczywiście dodatkowych nakładów finansowych.
Innym zasobem, którego ograniczona dostępność może prowadzić do napięć, jest dostęp do systemu ochrony zdrowia. Autorzy raportu wymieniają szereg konkretnych działań, jakie mogą podjąć polskie władze – wraz z szacowanymi kosztami oraz czasem potrzebnym na ich realizację. Wyzwanie jest tym bardziej pilne, że – jak czytamy – „wskaźnik przeciętnego dalszego trwania życia w Polsce w 2020 r. wyniósł 76,6 roku (cztery lata mniej od średniej wartości w krajach UE)”, a „spadek wartości tego wskaźnika o 1,4 roku w ciągu dwóch lat, od 2019 do 2020, stanowi jeden z największych, notowanych w krajach UE”. Dodatkowo Polska znalazła się na drugim miejscu zestawiania OECD pod względem liczby nadmiarowych zgonów na milion mieszkańców w okresie od stycznia 2020 do czerwca 2021, a już wysoki poziom niezaspokojonych potrzeb zdrowotnych jeszcze się podniósł.
Autorzy zwracają uwagę na specyfikę potrzeb zdrowotnych uchodźców, wśród których znajduje się wiele osób z chorobami przewlekłymi i doświadczonych traumatycznymi przeżyciami. Z kolei znaczna liczba młodych kobiet sprawia, że bardzo potrzebne są usługi z zakresu zdrowia reprodukcyjnego. Stąd między innymi postulat budowy systemu informacyjnego dla uchodźców, uruchomienie placówek opieki zdrowotnej pierwszego kontaktu (świadczenia POZ oraz ginekologiczno-położnicze) posługujących się językiem ukraińskim, systemu pozwalającego na prowadzone w czasie rzeczywistym tłumaczeń rozmów pomiędzy lekarzem a pacjentem oraz uznawanie kwalifikacji zawodowych lekarzy z Ukrainy i dopuszczenie ich do pracy z pacjentami.
Kolejny obszar potencjalnego konfliktu wynika z ograniczonego dostępu do zasobów mieszkaniowych. „Możliwymi rozwiązaniami – wymagającymi działań polskiego rządu, pomocy UE i aktywności międzynarodowych organizacji pomocowych – byłyby relokacja na terenie UE, na terenie Polski i budowa osiedli modułowych”. Nie należy także wykluczać budowy mieszkań kontenerowych, zwłaszcza jeśli wojna będzie się przedłużała, a większa intensywność walk i zapaść ukraińskiej gospodarki doprowadzi do wzrostu liczby migrantów, w tym migrantów zarobkowych. Jak piszą autorzy raportu, chociaż mieszkania kontenerowe „nie zawsze są dobrze postrzegane, to jednak można je tanio i szybko postawić, gwarantują prywatność, nie generują zawiści ze strony rodzimych mieszkańców, dając jednocześnie bodziec uchodźcom do samodzielnego szukania lepszych rozwiązań na rynku”.
System oparty na wolontariacie
Konfliktogenny może być również sam fakt przedłużania się wojny w Ukrainie i wyczerpania pomocą udzielaną uchodźcom przez setki tysięcy Polaków od pierwszego dnia rosyjskiej napaści. Jest to normalne zjawisko. „Z badań nad wsparciem społecznym wiadomo (…), że po początkowej fazie mobilizacji w kryzysie, następuje wkrótce tzw. deterioracja wsparcia społecznego, (…) ludzie przestają pomagać albo nie pomagają w takim stopniu, w jakim robili to bezpośrednio po pojawieniu się zagrożenia”, czytamy w opracowaniu. W tej sytuacji tym bardziej potrzebna jest interwencja państwa.
Jedną z propozycji działań jest skorzystanie z doświadczeń Norwegii i ustanowienie długoterminowego programu opartego na wolontariacie, „w którym kilka chętnych rodzin bierze odpowiedzialność za pomoc jednej ukraińskiej rodzinie mieszkającej w danej miejscowości”, dokładnie określając zakres i intensywność pomocy, jakiej mogą udzielić. Analogiczne programy mogłyby także angażować polskich uczniów i studentów przyjmujących rolę „kolegów-opiekunów” dla swoich rówieśników z Ukrainy. Jest to tym bardziej potrzebne, że w związku ze składem populacji uchodźców głównym obszarem interakcji polsko-ukraińskich nie będzie już środowisko pracy (jak to było w przeszłości), lecz właśnie szkoła.
Autorzy raportu na każdym kroku podkreślają konieczność zatrudniania tzw. asystentów kulturowych, czyli Ukraińców ze znajomością języka polskiego oraz realiów życia w Polsce, którzy wspieraliby zarówno uczniów i ich rodziców, jak i polski personel szkolny we wzajemnych kontaktach. Pracowaliby oni jako swego rodzaju „tłumacze” polskiej rzeczywistości. Nie mniej istotne jest wspomniane już wcześniej zaangażowanie organizacji pozarządowych znających lokalne potrzeby i dysponujących kontaktami do ludzi gotowych do pomocy.
Obszarów wymagających aktywnej roli państwa jest znacznie więcej. „Najgorszy z możliwych scenariuszy”, piszą twórcy opracowania, „polega na tym, że rząd uzna, że nie trzeba nic robić, a problem sam się rozwiąże”. |